piątek, 10 kwietnia 2009

Myjemy rower

Z nadejściem wiosny warszawiacy masowo wyciągnęli rowery i ruszyli na i poza miasto. A jak rower jest zabłocony, zakurzony, jak się z takim pokazać na stołecznych ścieżkach, no jak? Nie każdy uważa (jak wujek To Mi), że czystość roweru to jedynie bardzo nietrwały, chwilowy stan i nie warto sobie tym zawracać głowy, a jeśli mieszka się w blokach mycie roweru jest dosyć uciążliwe. Nic to, można pojechać na ścieżkę rowerową wiodącą do Powsina i ustawić się w kolejce do samobieżnego punktu mycia rowerów.



Można też za darmo umyć w Wiśle, zwłaszcza gdy poziom wody jest wysoki i można znaleźć przyjazne do mycia rozlewiska. Na przykład w Porcie Czerniakowskim, obok barki Herbatnik.




Ale to tylko półśrodki, lavinka jest zwolennikiem rozwiązań kompleksowych i myjąc rower jednocześnie stopy i buty obmywa z kurzu, by świeża i pachnąca wrócić do domu (pachnaca malinami, bo może nie wiecie, ale Wisła ma zapach malin)


3 komentarze:

  1. Cicho w tym roku postanowiliśmy umyć wszystkie rowery w domu, no może choć 3 ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja przychylam sie do opinii wujka Tomi- czystosc roweru to ulotna sprawa :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Toteż raz do roku wystarczy dla spokoju sumienia ;)

    OdpowiedzUsuń