wtorek, 29 marca 2016

Respro - maska przeciwsmogowa na rower

Robi się coraz cieplej, wiele osób zamienia komunikację miejską czy jazdę samochodem na rower. Czy też po prostu wybiera wycieczkę na świeżym powietrzu.



Ale, ale, czy ono jest naprawdę świeże? O, tu bywa różnie. Bywają dni, gdzie nawet w centrum Warszawy można oddychać swobodnie bez strachu o swoje płuca. Jednak w bezwietrzne dni, lub po zimnych nocach, kiedy wielu ludzi opala domy śmieciami, w powietrzu unosi się wiele szkodliwych pyłów, niewidocznych dla oka. Podobnie podczas porannych i popołudniowych korków. Wdychanie spalin w dużej ilości może powodować niewinny ból głowy, ale już długotrwała ekspozycja naraża nas na choroby górnych dróg oddechowych, a nawet raka.

W jaki sposób możemy chronić nasze płuca?

Po pierwsze, na bieżąco sprawdzać jakość powietrza w naszej okolicy. Na terenie Warszawy znajduje się kilka stacji pomiarowych, które na bieżąco podają wyniki. Wydaje mi się, że najładniej pod względem graficznym prezentuje je strona http://powietrze.zm.org.pl/?a=sfc.raport_dzienny (PM10, PM2.5), jeśli zajrzycie tam, to zobaczycie, że sytuacja jest dynamiczna i różna dla różnych dzielnic.
Całe Mazowsze możemy obserwować na stronie http://sojp.wios.warszawa.pl/?par=2 , tu mamy do wyboru obserwowanie większej ilości zanieczyszczeń (PM10, SO2, NO2, CO, O3, PM 2.5, Benzen)
Jeśli chodzi o podglądanie na bieżąco, to są też aplikacje na telefon. Na przykład ta, która jasno obrazuje, które pyły przekraczają normy. https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.anddev.polishairpollution&hl=pl


No dobrze, ale co się kryje za tajemniczymi symbolami PM10 i PM2.5? Mówiąc łopatologicznie, liczny oznaczają średnicę w nanometrach. PM10 to pyły większe, na ogół pochodzące ze pieców w domach jednorodzinnych i ze spalin samochodów. Można je dojrzeć gołym okiem w postaci dymu. PM 2.5 są bardziej niebezpieczne, ponieważ dużo mniejsze, przez co robią większe spustoszenie w naszych płucach. Z płuc przedostają się do krwi i robią spustoszenie w całym organizmie. Prócz tak oczywistych rzeczy jak skracanie średniej długości życia u mieszkańców wdychających je na co dzień, nasilają też ostre przypadki niewydolności układu oddechowego i oczu(astma, wszelkie reakcje alergiczne, zapalenie spojówek itd.). W Warszawie normy tych związków są przekroczone przez 1/3 roku. Czasami o ponad 500%! Tak było w ostatni, przedświąteczny piątek. We Francji przy takim wyniku byłby alarm, ludzie siedzieliby w domach aż do wieczora, a komunikacja miejska kursowałaby za darmo. A u nas - dzień jak co dzień. Dlatego musimy radzić sobie sami.

Oczywiście możemy uszczelnić okna i nie wychodzić z domu. Jednak są inne sposoby na radzenie sobie z tym problemem, na przykład maski antysmogowe.

Ostatnio mam niewątpliwą przyjemność testować maskę od Respro, model Cinqro, przeznaczoną nie tylko do jazdy miejskiej, ale i wyczynowej. Najczęściej używana jest przez rowerzystów, którzy z racji dystansów i czasu, jaki przebywają na mieście - są najbardziej narażeni na negatywne skutki długotrwałej ekspozycji na smog. Jednak jest ona dość uniwersalna, doskonale nadaje się dla rolkarzy, biegaczy czy fanów nordic walking.


Używając jej mamy dostęp do dwóch rodzajów filtrów. Przy standardowym zanieczyszczeniu powietrza użyjemy filtru Hepa-Type, przy dużym nagromadzeniu spalin lepszym wyborem będzie dołączony do maski filtr DACC™, z filtrem węglowym. Ten drugi przyda się nam, gdy w powietrzu wystąpi wysokie stężenie dwutlenków siarki i azotu, niespalonych cząstek benzyny i nisko zawieszonego ozonu (wynikającego z zanieczyszczeń emitowanych przez pojazdy silnikowe).  Filtry zarazem chronią nas przed grzybami i bakteriami, więc można ich używać nawet w komunikacji miejskiej, jako ochrony przed zarażeniem w sezonie grypowym. Wybór dostępnych filtrów jest szeroki, więcej na temat ich dostępności przeczytacie tutaj.


No dobrze, a co z moimi osobistymi wrażeniami? Testowałam maskę w okresie świątecznym, luzem na mieście, wśród samochodów, jak i za miastem, na terenach miejskich. Muszę przyznać, że mój pierwszy kontakt z maską był dziwny. Ojej, mam za duży nos! Trochę czasu trwało, zanim dopasowałam ją do twarzy tak, by było mi wygodnie. Zdecydowanie lepiej używało mi się jej w pozycji sportowej na rowerze (najczęściej używam roweru górskiego przerobionego na trekkingowy) niż wyprostowanej. Przy dłuższej jeździe w ogóle zapominałam, że mam coś na twarzy.


Najpierw używałam filtru Hepa-Type i on rzeczywiście nie zatrzymuje spalin. Filtr DACC jest w przypadku intensywnego ruchu miejskiego jest dużo lepszym wyborem, zwłaszcza jeśli aplikacja na telefonie robi się niebezpiecznie czerwona lub fioletowa. Przy jeździe za miastem filtr Hepa-Type okazał się zupełnie wystarczający. Całkiem nieźle filtrował typowe "wiejskie zapachy", co do filtrowania pyłów typu PM2.5 rzecz jasna zdaję się na producenta, człowiek swoimi nozdrzami nie jest w stanie ocenić skuteczności filtra w przypadku mikropyłów.


Zaraz ktoś powie, że to nie dla dziewczyn, że ojeja, nie pasuje mi do sukienki. Postanowiłam specjalnie ubrać się w coś zwiewnego, żadne tam sportowe ciuchy, nauszniki i zwykłe ubranie, w jakim jeżdżę do sklepu czy do pracy. Nie czułam się nieszykownie, wręcz przeciwnie. Jasny i wesoły kolor maski nawet pasował do outfitu, choć zdaję sobie sprawę, że nie będzie pasował do każdego. Ale czy nasze płuca muszą cierpieć za lans? Rzecz jasna wolałabym, by było więcej masek w kwiatki, kotki czy groszki, ale to co jest, wystarczy. Z kolorowych mamy do wyboru różową, żółtą, złotą, czerwoną i niebieską - reszta masek jest raczej w stonowanych barwach.

Podsumowanie.

Do tej pory moja wiedza na temat masek antysmogowych była dość nikła. Dzięki testom poszerzyłam ją i z pewnością maskę będę wozić przy sobie, zakładając w przypadku wystąpienia smogu. Problem może być latem w upały, albowiem maska jest dość gruba i ciepła, więc komfort jej używania wysokich temperaturach z pewnością spadnie. Póki co w temperaturach wiosennych sprawdza się wyśmienicie. Czuję się dużo bezpieczniej jeżdżąc w niej po mieście.