poniedziałek, 11 maja 2009

Anarchistyczny wpis lavinkowy

Wbrew wszelkim doniesieniom klasyczny rowerzysta weekendowy podmiejski wgląda tak:








Czyli.
Rower1. MTB, 2 amortyzatory + plecaczek
Rower2.Trekingowy(turystyczny) z koszyczkiem + plecaczek i czapeczka
Rower3 i 4.Góral standardowy, amorek przedni + plecaczek z kaskiem.
Rower5.Kurier rowerowy prywatnie na rowerku wycieczkowym

Wszyscy w strojach turystycznych czyli koszulkach i rybaczkach/spodenkach przed kolano.
Cała Polska tak jeździ ;)

Zdjęcia z pochylni dla niepełnosprawnych (i rowerowej) prowadzące na wał przeciwpowodziowy nad Zalewem Zegrzyńskim.

7 komentarzy:

  1. O przepraszam... ja jeżdżę bez plecaczka (sakwy i biodrówka), oraz spodenki mam nad kolano ;-P

    ale ja zawsze byłem w poprzek

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo Ty i ja nie jeździmy na rowerach tylko się lansujemy, jak to Warszavka ;) Swoją drogą jak byłam na ostatnim pikniku rowerowym-doszłam do wniosku,że ubrałam się zbyt "miejsko" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj lavinka, lavinka... jak ja niby mam się lansować w krzakach i polach mazowieckich? ;-P

    Mój strój i wyposażenie są właśnie bardziej turystyczne niż tylko na weekendową wycieczkę za miasto.

    Sakwy to dlatego, że przy stu kilometrach bola plecy od plecaka z termosem, kurtka, żarciem, narzędziami... Krótsze spodenki (i koszulka bez rękawów) to dlatego że opalam się tylko na rowerze i wędrując po górach (no i jak jest ciepło, to zapewniają lepsze chłodzenie).

    OdpowiedzUsuń
  4. No akurat mnie tego tłumaczyć nie musisz,też wolę ciężkie sakwy od ciężkiego plecaka-dzięki temu mój kręgosłup znosi długą podróż dużo lepiej. Ja tylko przytoczyłam punkt widzenia szeroko pojmowanej "prowincji" ;)
    Zauważyłam,że ostatnio sporo osób montuje sobie koszyki na bagażniku(lub z przodu-zazwyczaj kupione razem z rowerem,turystycznym lub holenderem), na kurtkę, picie i kanapki wystarczy, zwłaszcza jak jedzie kilka osób.
    Tyle,że jak mam licznik, mapownik, sakwy z tyłu, małą sakwę z przodu, jakiś dzwonek, migające światełka i stosy map... Tak wyposażeni na Kurpiach w zeszłym roku z Finiem robiliśmy w każdej wsi sensację i ten wywiad-skąd jesteśmy... z Warszawy... aaa to wszystko jaaasneeee.... ;)))
    I bądź tu człowieku "szykowny" bez lansu ;)

    Na pikniku(w roboczych) przyjrzyj się zdjęciom, trafiły się dwa turystyki z wypożyczalni i w sumie chyba 3 holendry o ile mnie pamięć nie myli(+ stosy trekingów,górali co dusza zapragnie). Rowerzysta Warszawski na majówce jest baaardzo różnorodny i stąd ten wpis - w piknikowym będzie jeszcze więcej gatunków :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja stwierdze ze podobaja mi sie pierwsze 3 zdjecia w formacie panorama :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo tak po prawdzie, nawet na weekendowych wypadach pod miasto, nie jesteśmy "rowerzystami weekendowymi", ale "rowerzystami wędrownymi" ;-)

    Widzisz, ja jestem trudniejszym do wytłumaczenia przypadkiem mówiąc że jestem z Żyrardowa (bo żeby jeszcze chociaż jakieś inne duże miasto).

    Swoją drogą jak byłam na ostatnim pikniku rowerowym-doszłam do wniosku,że ubrałam się zbyt "miejsko"---- Prowadzenie WCC zobowiązuje ;-P

    OdpowiedzUsuń
  7. "Bo tak po prawdzie"Ja dziś jakaś w nie-formie jestem, bo bym Ci tylko dziś przytakiwała ;)

    "ja jestem trudniejszym do wytłumaczenia przypadkiem"Ty to w ogóle numer jesteś nie z tej ziemi (w końcu Meteor) ;)

    OdpowiedzUsuń