poniedziałek, 30 marca 2009

Jak to z tą Marzanną było?

Plotki, jakobyśmy nie utopili Marzanny i przez to byli odpowiedzialni za atak zimy w zeszłym tygodniu, są nieprawdziwe!!! W Pierwszy Dzień Wiosny wyruszyliśmy z Żyrardowa nad rzeczkę Pisię Gągolinę.






Tam zrobiliśmy Marzannę, zabraliśmy na ostatnią przejażdżkę i chlup do wody (relacja z topienia Marzanny tutaj).



I co? I w nocy z wtorku na środę zima pokazała pazurki (i ząbki). Czyżby jędza wylazła z Pisi? Trzeba jej było przywiązać kamień u szyi... Żyrardów w środku tygodnia wyglądał tak>



No dobrze, aż tak biało nie było, zostałem po prostu oślepiony przy wyjściu z domu i chwilę potem ten rowerzysta mi przemknął przed obiektywem.



Zimno, śnieg, mokro, a pani popyla w spódnicy na rowerze.



A ten pan bez czapki, ale to pewnie dlatego, że na chwilę wyszło słońce.



A ten pan wiezie w śnieżycy 10 kilo cukru... w śnieżycy (mokry śnieg, a momentami deszcz ze śniegiem)... pan nie jest z cukru, więc się nie rozpuści, a cukier dobrze zapakowany.




Miejmy nadzieję, że to koniec zimy, w weekend stopniały już resztki śniegu w podżyrardowskich lasach, widzieliśmy też Marzanny w Rawce... może ten śnieg przez to, że nie została utopiona tydzień temu?

1 komentarz: