Przyszła burza, przegoniła mnie do metra... a pół miasta dalej, gdzie padało wcześniej, o burzy świadczyły tylko kałuże, bo chodniki i ścieżki zdążyły wyschnąć, a rowerzyści mogli zasiąść w ogródku przy kawie/herbacie, lub czymś mocniejszym
Lub kontynuować przerwaną podróż.
Ale wkrótce nadciągnęły kolejne czarne chmury, każdy starał się dotrzeć do celu prze kolejną zlewą.
Ale niektórzy mieli to w nosie i przy pierwszych kroplach deszczu krążyli po placyku.
Lub kontynuować przerwaną podróż.
Ale wkrótce nadciągnęły kolejne czarne chmury, każdy starał się dotrzeć do celu prze kolejną zlewą.
Ale niektórzy mieli to w nosie i przy pierwszych kroplach deszczu krążyli po placyku.
Tak, podwodni rowerzyści są wśród nas ;)
OdpowiedzUsuń