środa, 3 czerwca 2009

Podwodni rowerzysci...

Czas na opowieść o pechu lavinkowym tyczącym się wypraw rowerowych. Otóż w sezonie letnim każda rowerowa wyprawa lavinki kończy się.... burzą i silnymi opadami deszczu. Tym razem był mały bonus, tj. gradobicie.
Rowerzystka podwodna przed wodowaniem na koniczynowej łączce wygląda tak. Za plecami granatowe niebo zwiastujące burzę.
A rowerzyści podwodni wyglądają tak:
A po zwodowaniu tak:
Czas się otrzepać i jechać dalej ;)

3 komentarze:

  1. Hihihih :)
    Ja wiem! To dlatego, że Lav nie wiedzieć czemu ma niebieskie rękawiczki, a nie czerwone, o!!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Lavinko - Wiesz nie jestes jedyna, ktora ma pecha do pogody w Polsce, popatrz wszyscy maja, a ja z malzonkiem jezdzilismy czesto po okolicy mieszkajac w kraju i czesto bywalo, ze nas deszcz albo jakas ulewa zastawala w drodze...
    Takie to uroki naszego polskiego klimatu!
    A tu za goraco, tu tylko Wlosi jezdza, poubierani w te swoje pedalskie kombinezoniki, poza tym brak sciezek rowerowych (juz kiedys pisalam o tym) no i cala watahy bezpanskich psow, skutecznie mnie zniechecily do roweru!

    OdpowiedzUsuń
  3. @Wave32: Muszę zaobserwować, w zeszłym roku gdy było sporo burz jeździłam głównie w niebieskich, czerwone mam dopiero od kwietnia(prezent urodzinowy) ;)

    @Wildrose: Ale ja tak mam tylko jak idę na rower. Teraz wyjechałam do Wałbrzycha, bez roweru i prawie nie padało ;)

    OdpowiedzUsuń