Link do piosenki - taką mamy ostatnio pogodę w Warszawie, ale rowerzyści twardo jeżdżą, kilku po nocy minęło mnie w centrum. A Magdzie udało się upolować kogoś z czerwonym parasolem :)
Magda: Od kilku dni starałam się przyłapać rowerzystę z parasolem, a tu nic... wszędzie tylko szare, workowate kurtki przeciwdeszczowe. I nagle dzisiaj (jakieś pół godziny temu) na Placu Trzech Krzyży wyjechał naprzeciw mnie taki jegomość...
przez chwilę stałam oniemiała, ale na szczęście na tyle szybko doszłam do siebie, by zdążyć zjechać z ulicy i zrobić mu zdjęcie, zanim zupełnie się oddalił. I to się nazywa rowerowy szyk!
rewelacja, jaki elegancki pan. czerwony z szarym, wspaniałe zestawienie! rowerzysta z klasą:)
OdpowiedzUsuńgratuluję udanego polowania, taki rodzynek, ech:)))
Magda jest ostatnio naszym honorowym współtwórcą bloga za co się jej należą zdecydowane oklaski :)
OdpowiedzUsuńJa widuję czasem rowerki ale zanim sięgnę po aparat - znikają za rogiem... wolno się otwiera obiektyw.
beautiful!!!!
OdpowiedzUsuńPrzyznam, ze jeszcze nie widziałem rowerzysty z parasolem. I to jakim! Ten parasol jest wspaniały! Super temat:)))
OdpowiedzUsuńMieszkałam przez pół roku w Amsterdamie i tam większość rowerzystów jeździ w czasie deszczu z parasolami :) byle nie było silnego wiatru i do przodu!
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, czasami też tak jeżdżę i jest bardzo wygodnie. Jedyny feler że nie da się tak na góralu, za bardzo pochylona sylwetka. Ale na miejskim jak najbardziej :)
OdpowiedzUsuń