Dopóki nie wieje-spoko. Przy -7 podczas wiatru jest mi gorzej niż przy -20 w bezwietrznej pogodzie. Serio, serio. Ot, szal na pysk i do przodu. Wczoraj się tak przez moment zgrzałam lataniną po mieście, że łaziłam bez rękawiczek (tylko trzymałam je w kieszeniach). :)
Ale ja dorastałam w PRLu, okna na wschód, kiedyś w domu o tej porze przy grzejących kaloryferach było 10 stopni. Człowiek nawykł, najeździł się Ikarusami, starymi tramwajami... teraz to pikuś. :)
Dziś się odważyłam wsiąść na rower i pluję sobie w brodę, że na 2 tygodnie odstawiłam gazelkę :D jest znośnie, tylko głupie uczucie jak szron wokół twarzy się osadza z pary tylko trzeba "zainwestować" w dobrą czapę i buty i tylko śnieżycy się obawiać :) pozdrawiam i aż się dziwię, że jeszcze nie zostałam sfocona :P
W Warszawie teraz bywam rzadko, ale jak już jestem to czuwam z aparatem (ostatnio mi niestety znów się spsuł i dlatego zdjęcia robił swoją małpą głównie Meteor). Odkąd spsuła się nam lustrzanka (i parę innych aparatów, plus jeden został skradziony na wakacjach) mamy problemy sprzętowe. Nie powiem ilu rowerzystów mi uciekło z kadru, bo otwieranie małpy nieco trwa(w lustzrance to trwa moment) ;)
Także jeśli masz znajomych, którzy mogą ci zrobić zdjęcie w zimowym ubranku (i każdym innym) to nie wahaj się podsyłać. Na WCC istnieje instytucja pocztówek od ludzi. :)
Ja zawsze myślałem, że to ul. Bobolego... :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, zawsze słyszałam odmianę bezodmianową i tejże się trzymam. :)
OdpowiedzUsuńSuper rower ale przy - 17 to raczej przesada
OdpowiedzUsuńMeteor właśnie wrócił z rowerowej wycieczki do lasu. I jeszcze filmy kręcił. Było -14 w słońcu. :)
OdpowiedzUsuńprzy minus 17 przesadą jest też stać na przystankach, chodzić po chodnikach, odpalać samochody i żyć w ogóle ;)
OdpowiedzUsuńDopóki nie wieje-spoko. Przy -7 podczas wiatru jest mi gorzej niż przy -20 w bezwietrznej pogodzie. Serio, serio. Ot, szal na pysk i do przodu. Wczoraj się tak przez moment zgrzałam lataniną po mieście, że łaziłam bez rękawiczek (tylko trzymałam je w kieszeniach). :)
OdpowiedzUsuńAle ja dorastałam w PRLu, okna na wschód, kiedyś w domu o tej porze przy grzejących kaloryferach było 10 stopni. Człowiek nawykł, najeździł się Ikarusami, starymi tramwajami... teraz to pikuś. :)
Dziś się odważyłam wsiąść na rower i pluję sobie w brodę, że na 2 tygodnie odstawiłam gazelkę :D jest znośnie, tylko głupie uczucie jak szron wokół twarzy się osadza z pary tylko trzeba "zainwestować" w dobrą czapę i buty i tylko śnieżycy się obawiać :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i aż się dziwię, że jeszcze nie zostałam sfocona :P
W Warszawie teraz bywam rzadko, ale jak już jestem to czuwam z aparatem (ostatnio mi niestety znów się spsuł i dlatego zdjęcia robił swoją małpą głównie Meteor). Odkąd spsuła się nam lustrzanka (i parę innych aparatów, plus jeden został skradziony na wakacjach) mamy problemy sprzętowe. Nie powiem ilu rowerzystów mi uciekło z kadru, bo otwieranie małpy nieco trwa(w lustzrance to trwa moment) ;)
OdpowiedzUsuńTakże jeśli masz znajomych, którzy mogą ci zrobić zdjęcie w zimowym ubranku (i każdym innym) to nie wahaj się podsyłać. Na WCC istnieje instytucja pocztówek od ludzi. :)
Oj nie nie :D
OdpowiedzUsuńPoczekam i może wtedy zostanę uchwycona w gustownym kapeluszu a nie w czapce syberyjskiego czołgisty:P
pozdrawiam
Ekhm... oczywiście pozdrawiamy syberyjskich czołgistów :)
OdpowiedzUsuń