poniedziałek, 18 października 2010

Czerwony płaszcz

... pantofle i dziecko na bagażniku. Czyli jesień na bielańskich ścieżkach rowerowych :)

8 komentarzy:

  1. Chyba nie Lavinka, ale uroczo i podziwiam rowerzystke za odwage!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie byłem wieziony na bagażniku rowerowym :-((

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chyba też nie, w każdym razie nie pamiętam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oprócz pozycji siedzącej była jeszcze stojąca. Na "składakach" tak się jeździło, głównie ze względu na nisko umieszczony bagażnik :)
    Ale to w zamierzchłych czasach, kiedy były Karaty i Wigry.
    Pzdr!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tak nie jeździłam, ale faktycznie chłopcy cudawianki na składakach wyczyniali :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sen zimowy?
    Jeszcze ktoś pomyśli, że nikt od połowy października w Warszawie nie jeździ, czyli że żadna infrastruktura rowerowa nie jest potrzebna, a w zimę "ścieżek" rowerowych odśnieżać nie ma po co...
    Powinna tu być propaganda, że jest nas więcej niż w rzeczywistości, nie mniej...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie tyle en, co zarobienie i wyjazdy weekendowe za miasto. Na domiar złego w weekend popsuł się aparat, więc chwilowo jestem skazana na pocztówki z zewnątrz.

    OdpowiedzUsuń