Oprócz pozycji siedzącej była jeszcze stojąca. Na "składakach" tak się jeździło, głównie ze względu na nisko umieszczony bagażnik :) Ale to w zamierzchłych czasach, kiedy były Karaty i Wigry. Pzdr!
Sen zimowy? Jeszcze ktoś pomyśli, że nikt od połowy października w Warszawie nie jeździ, czyli że żadna infrastruktura rowerowa nie jest potrzebna, a w zimę "ścieżek" rowerowych odśnieżać nie ma po co... Powinna tu być propaganda, że jest nas więcej niż w rzeczywistości, nie mniej...
Nie tyle en, co zarobienie i wyjazdy weekendowe za miasto. Na domiar złego w weekend popsuł się aparat, więc chwilowo jestem skazana na pocztówki z zewnątrz.
Chyba nie Lavinka, ale uroczo i podziwiam rowerzystke za odwage!
OdpowiedzUsuńlavinka foci z okna :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłem wieziony na bagażniku rowerowym :-((
OdpowiedzUsuńJa chyba też nie, w każdym razie nie pamiętam...
OdpowiedzUsuńOprócz pozycji siedzącej była jeszcze stojąca. Na "składakach" tak się jeździło, głównie ze względu na nisko umieszczony bagażnik :)
OdpowiedzUsuńAle to w zamierzchłych czasach, kiedy były Karaty i Wigry.
Pzdr!
Ja tak nie jeździłam, ale faktycznie chłopcy cudawianki na składakach wyczyniali :)
OdpowiedzUsuńSen zimowy?
OdpowiedzUsuńJeszcze ktoś pomyśli, że nikt od połowy października w Warszawie nie jeździ, czyli że żadna infrastruktura rowerowa nie jest potrzebna, a w zimę "ścieżek" rowerowych odśnieżać nie ma po co...
Powinna tu być propaganda, że jest nas więcej niż w rzeczywistości, nie mniej...
Nie tyle en, co zarobienie i wyjazdy weekendowe za miasto. Na domiar złego w weekend popsuł się aparat, więc chwilowo jestem skazana na pocztówki z zewnątrz.
OdpowiedzUsuń