Oraz Teresin-Niepokalanów... a właściwie Paprotnia... a właściwie... No dobra - stacja nazywa się Teresin-Niepokalanów (stamtąd robię zdjęcie), z jednej strony torów jest Teresin, z drugiej Paprotnia i tam właśnie jest rowerzystka (tam też jest sanktuarium Niepokalanów).
Coś mi się zdaje, że Lavinka ma zacięcie krajoznawcze i lubi wyjeżdżać w plener. Mazowsza nie znam, ale domyślam się, że jest gdzie pojeździć, choć płasko, podobnie, jak w Wielkopolsce i mało lasów i jezior.
OdpowiedzUsuńZauważyłem ,że w małych miejscowościach na rowerach dominują starsze panie. Panom "nie wypada się tak pokazywać" ,a młodzieży "przystoi" jak nie w samochodzie ojca, to na skuterze. Sam znam miejscowość, która ma ok. 1 km długości, a w połowie znajduje się knajpa. Do dobrego tonu należy oczywiście podjechanie do knajpy samochodem, choćby się mieszkało 100 m dalej.
W sumie oboje z Tomim mamy krajoznawcze hobby :)
OdpowiedzUsuńCo do tego,że niektórzy ludzie wolęprzejechać 100m samochodem niż przejść na piechotę czy pojechać autobusem - potwierdzam - nawet w Warszawie. Jaki cyrk jest o buspasy... ;)