A ja nauszniki zgubiłam! Uaaa! Tylko mi opaski zostały,ale one na wielki ziąb nie wystarzą.Moje biedne uszęta... uaaa! Gdzie ja teraz duże nauszniki dostanę,robią tylko dla dzieci,uaaa!
Ja jeżdżę w polarowej czapeczce kupionej na przecenie i głowa mi nie marznie (-: Poza tym owijam sobie szyję arafatką i jakoś chronię się przed wiatrem, który to chyba w tej chwili jest moim największym wrogiem na rowerze. Nawet nie to, że zimno, bo ubrać się można cieplej czy że mokro, ale to, że wieje, zwiewa i zawiewa.
Nieprzewiewna kamizelka, rękawiczki też nieprzewiewne,neoprenowe ochraniacze na buty, pod kask lekka czapeczka kolarska chroniąca uszy...i ostre kręcenie korbami. Nie należy przesadzać z tzw. ciepłym ubiorem.
Uhm, wysokie buty trekkingowe + ochraniacze to mnie wczoraj przed wlewką ochroniły. Mimo że przynajmniej raz chlupnąłem solidnie w kampinoskie rozlewisko :-)
Jaki ziąb? Ja jezdze teraz w cienkim polarku, bandamce, rekawiczkach polarowych (a czasem zaluje ze nie zabralem rowerowych bezpalczastych).
Moje buty są półturystyczn,to po prostu przemiękły,aże górą się nalało to inna sprawa ;) Za to w puchówce było mi czasami za ciepło :) Chwilami jechałam bez rękawiczek, tak się zgrzewałam po tych górach piachu błota i korzeni.
Moi Drodzy, tak prawdę powiedziawszy to zawsze mam dylemat jak się ubrać na rower. Ogólnie rzecz biorąc jest mi zawsze za gorąco, ale na przykład podczas wypadu w egipskie ciemności do Rapat zmarzłem w nocy bardzo. Grunt, aby nie przewiewało.
Ja notorycznie marznę na jesiennych i zimowych Masach Krytycznych, bo nie mogę się rozgrzać podczas wolnej jazdy. Z kolei na trasach terenowych pocę się potwornie. Nie ma ubrania idealnego ;) Ale to prawda z tym przewiewaniem.
Tak naprawdę, to wcale nie jest na rowerze zimno. Zdecydowanie cieplej, niż gdy się stoi na przystankach. Wystarczy zachować podstawowe zasady "ciepłowniczego" BHP i można komfortowo jeździć nawet w mrozie.
Tak czy siak warto się wymieniać rowerowymi patentami, być może ktoś przekona się do jazdy późnojesiennej? :) Ja na deszcz mam duży sztormiak, wrzuca się na zwykłą kurtkę i żadna ulewa człekowi nie straszna. Mam też w planach (24h wolnego czasu przyjmę) zakup stuptupów. Tomiego uratowały na bagnie,mnie chlupotało w butach :)
ciepłe spodnie, dobre buty i ciepłe skarpetki, kurtka zimowa, koszulka termalna, kominiarka, dobre rękawiczki. i nie jest zimno :)
OdpowiedzUsuńA ja nauszniki zgubiłam! Uaaa! Tylko mi opaski zostały,ale one na wielki ziąb nie wystarzą.Moje biedne uszęta... uaaa! Gdzie ja teraz duże nauszniki dostanę,robią tylko dla dzieci,uaaa!
OdpowiedzUsuńJa jeżdżę w polarowej czapeczce kupionej na przecenie i głowa mi nie marznie (-: Poza tym owijam sobie szyję arafatką i jakoś chronię się przed wiatrem, który to chyba w tej chwili jest moim największym wrogiem na rowerze. Nawet nie to, że zimno, bo ubrać się można cieplej czy że mokro, ale to, że wieje, zwiewa i zawiewa.
OdpowiedzUsuńPóki nie kupię nowych nauszników posiłkuję się opaską,ale na wiatr też za słaba...
OdpowiedzUsuńNieprzewiewna kamizelka, rękawiczki też nieprzewiewne,neoprenowe ochraniacze na buty, pod kask lekka czapeczka kolarska chroniąca uszy...i ostre kręcenie korbami. Nie należy przesadzać z tzw. ciepłym ubiorem.
OdpowiedzUsuńUhm, wysokie buty trekkingowe + ochraniacze to mnie wczoraj przed wlewką ochroniły. Mimo że przynajmniej raz chlupnąłem solidnie w kampinoskie rozlewisko :-)
OdpowiedzUsuńJaki ziąb? Ja jezdze teraz w cienkim polarku, bandamce, rekawiczkach polarowych (a czasem zaluje ze nie zabralem rowerowych bezpalczastych).
Moje buty są półturystyczn,to po prostu przemiękły,aże górą się nalało to inna sprawa ;)
OdpowiedzUsuńZa to w puchówce było mi czasami za ciepło :) Chwilami jechałam bez rękawiczek, tak się zgrzewałam po tych górach piachu błota i korzeni.
Moi Drodzy, tak prawdę powiedziawszy to zawsze mam dylemat jak się ubrać na rower. Ogólnie rzecz biorąc jest mi zawsze za gorąco, ale na przykład podczas wypadu w egipskie ciemności do Rapat zmarzłem w nocy bardzo. Grunt, aby nie przewiewało.
OdpowiedzUsuńJa notorycznie marznę na jesiennych i zimowych Masach Krytycznych, bo nie mogę się rozgrzać podczas wolnej jazdy. Z kolei na trasach terenowych pocę się potwornie. Nie ma ubrania idealnego ;) Ale to prawda z tym przewiewaniem.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę, to wcale nie jest na rowerze zimno. Zdecydowanie cieplej, niż gdy się stoi na przystankach. Wystarczy zachować podstawowe zasady "ciepłowniczego" BHP i można komfortowo jeździć nawet w mrozie.
OdpowiedzUsuńTak czy siak warto się wymieniać rowerowymi patentami, być może ktoś przekona się do jazdy późnojesiennej? :) Ja na deszcz mam duży sztormiak, wrzuca się na zwykłą kurtkę i żadna ulewa człekowi nie straszna.
OdpowiedzUsuńMam też w planach (24h wolnego czasu przyjmę) zakup stuptupów. Tomiego uratowały na bagnie,mnie chlupotało w butach :)