Bardzo lubię ten typ rowerzysty, wyrosło z niego wielu podróżników. To się tak zawsze zaczyna. Zamiast do sklepu po bułki, jedzie się na wycieczkę za miasto. Zabiera się plecak z piciem i kanapki. I świat wciąga. Kilka lat później nie ma odległości, której nie da się pokonać rowerem, Tylko wycieczki weekendowe zmieniają się na parotygodniowe ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz