pleeeeeeeeeeeeeese! more chic! Czy w Warszawie naprawdę nie można wyhaczyć szykownych rowerzystów na eleganckich rowerach miejskich? Pisaliście, na początku, że wrzucacie tu wszystko co rowerowe w Waszym mieście, to może najwyższy czas zmieić nazwę na "warsawsport...bike...", bo nazwa cyclechic zobowiązuje... !!! ech...
Nie wiem jak Ty,ale ja jeden rower miejski na zdjęciach widzę. Inna sprawa, w Warszawie przeważa tryb sportowo-wycieczkowy. Ja nawet w sklepach nie widuję Holendrów, a już na pewno jeśli jakiś jest, to koszmarnie drogi i jeden - słownie jeden do wyboru. Ciężkie są, duże, niewygodne, bo nie mieszczą się w blokowych windach - nie dziwię się,że ludzie wola zwykły treking. W Giancie ostatnio widziałam takie nawet już z koszyczkiem,ale za półtora tysiąca. Podobnej wielkości góral kosztuje w nie-markowym sklepie tysiąc złotych a i za pięćset można coś dostać(za dwieście w supermarkecie). Moim zdaniem nie trzeba jechać na Holendrze by być eleganckim na rowerze, ale chamówa z Warszavki jestem to się nie znam ;)
oj! mam wrażenie, że zadarłam? Oczywiście, że widzę rowery miejskie na Waszym blogu i niekiedy elegancko ubranych ludzi na tychże rowerach. Ale dominuje, jak sam napisałaś "tryb sportowo-wycieczkowy". I nie postuluję aby wszyscy jeździli na holendrach. Owszem, w sklepach jest ich niewiele, nowe są bardzo drogie, stare są ciężkie. "Moim zdaniem nie trzeba jechać na Holendrze by być eleganckim na rowerze" - dokładnie tak! "święta racja". Manifest "cycle chic" mówi o elegancji w ogóle, o stroju, który masz na sobie jadąc rowerem, "eleganckim" rowerem nie musi oznaczać holendra. Zwracam tylko uwagę, że w nazwie macie "cyclechic", więc proszę pokażcie "cyclechic", bo na pewno jest obecny na ulicach! Inaczej psujecie markę nazwie. Tylko tyle... i aż tyle. Szczerze, serdecznie poazdrawiam :) emka p.s. osobną sprawą jest kupowanie (gdzie i za ile) czy też używanie holendrów w warunkach polskich miast, blokowisk :(
Ależ czepiaj się do woli skoro musisz, tylko ja nadal nie rozumiem gdzie Ty ten brak szyku widzisz :) Na łódzkim i krakowskim blogu ludzie są dokładnie tak samo ubrani jak tutaj. Rożnicę widzę tylko w kontekście modelu roweru.
Jaka idea przyświeca WCC? Pogodzić dwa światy.
link do wpisu na blogu http://warsawcyclechic.blogspot.com/2009/01/cycle-chic-wedug-wujka-to-miego.html
Był jeszcze film z panią w czerwonych rajstopach i panem na góralu(a może to był bmx?) ale nie mogę znaleźć linku, może Tomi podeśle w wolnej chwili.
Eee... Dobra, to może konkretnie: na Copenhagen Cycle Chic (a to jest praźródło i wyrocznia "cycle chic", w końcu M.C.-A. sam to wymyślił) nie uświadczysz rowerzystów w kaskach i obcisłych ciuchach rowerowych. Taki dogmatyzm, ale to są znaki rozpoznawcze "cycle chic". Choć co do kasków, uważam że są też takie eleganckie (za niedługo umieszczę na blogu fotografię pana w takowym kasku), to jednak rozciągliwe ciuchy są przeciwieństwem szyku. Ludzie wyglądają w nich dosyć groteskowo. Żeby nie było, sam też takie rzeczy na siebie zakładam, ale na długą wycieczkę za miasto. Pozdrawiam Ekipę WCC
Sorry, powiedziałem pod innym postem, że nie będę już pisał, ale... Lavinka, zmieńcie nazwę i nikt nie będzie się czepiał. Używacie określenie "Cycle Chic", a na tym blogu jest tego tyle co w Samoobronie klasy. Może gdzieś napotka się eleganckich, szykownych, fajnie ubranych, ale przy ogromie tych wszystkich sportowo-dresowych to pozytywny obraz się zatraca. Nie chcę mi się wierzyć, że w Stolycy brakuje ładnie ubranych rowerzystów, który da się sfotografować. Jak już pisałem, mnie to rybka jakich rowerzystów fotografujecie, ale nie nazywajcie tego mianem rowerowej elegancji.
... jeżeli to co piszę jest przez Ciebie odbierane wyłącznie jako czepianie się i rzeczywiście nie widzisz róznicy między strojem rowerzystów na blogach Krakowa i Łodzi (jeszcze świetny Wrocław) a Warszawy, to ja się wycofuję z tej dyskusji, jakbyśmy mówiły innymi językami. Pozdrawiam. emka
pleeeeeeeeeeeeeese! more chic! Czy w Warszawie naprawdę nie można wyhaczyć szykownych rowerzystów na eleganckich rowerach miejskich? Pisaliście, na początku, że wrzucacie tu wszystko co rowerowe w Waszym mieście, to może najwyższy czas zmieić nazwę na "warsawsport...bike...", bo nazwa cyclechic zobowiązuje... !!! ech...
OdpowiedzUsuńemka
Nie wiem jak Ty,ale ja jeden rower miejski na zdjęciach widzę. Inna sprawa, w Warszawie przeważa tryb sportowo-wycieczkowy. Ja nawet w sklepach nie widuję Holendrów, a już na pewno jeśli jakiś jest, to koszmarnie drogi i jeden - słownie jeden do wyboru. Ciężkie są, duże, niewygodne, bo nie mieszczą się w blokowych windach - nie dziwię się,że ludzie wola zwykły treking. W Giancie ostatnio widziałam takie nawet już z koszyczkiem,ale za półtora tysiąca. Podobnej wielkości góral kosztuje w nie-markowym sklepie tysiąc złotych a i za pięćset można coś dostać(za dwieście w supermarkecie).
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nie trzeba jechać na Holendrze by być eleganckim na rowerze, ale chamówa z Warszavki jestem to się nie znam ;)
Poza tym słowo "wyhaczyć" jest takie... nieeleganckie ;P
OdpowiedzUsuńoj! mam wrażenie, że zadarłam?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że widzę rowery miejskie na Waszym blogu i niekiedy elegancko ubranych ludzi na tychże rowerach. Ale dominuje, jak sam napisałaś "tryb sportowo-wycieczkowy". I nie postuluję aby wszyscy jeździli na holendrach. Owszem, w sklepach jest ich niewiele, nowe są bardzo drogie, stare są ciężkie.
"Moim zdaniem nie trzeba jechać na Holendrze by być eleganckim na rowerze" - dokładnie tak! "święta racja".
Manifest "cycle chic" mówi o elegancji w ogóle, o stroju, który masz na sobie jadąc rowerem, "eleganckim" rowerem nie musi oznaczać holendra.
Zwracam tylko uwagę, że w nazwie macie "cyclechic", więc proszę pokażcie "cyclechic", bo na pewno jest obecny na ulicach! Inaczej psujecie markę nazwie. Tylko tyle... i aż tyle.
Szczerze, serdecznie poazdrawiam :)
emka
p.s. osobną sprawą jest kupowanie (gdzie i za ile) czy też używanie holendrów w warunkach polskich miast, blokowisk :(
*pozdrawiam - przepraszam za literówkę
OdpowiedzUsuńemka
Ależ czepiaj się do woli skoro musisz, tylko ja nadal nie rozumiem gdzie Ty ten brak szyku widzisz :) Na łódzkim i krakowskim blogu ludzie są dokładnie tak samo ubrani jak tutaj. Rożnicę widzę tylko w kontekście modelu roweru.
OdpowiedzUsuńJaka idea przyświeca WCC? Pogodzić dwa światy.
link do wpisu na blogu
http://warsawcyclechic.blogspot.com/2009/01/cycle-chic-wedug-wujka-to-miego.html
Był jeszcze film z panią w czerwonych rajstopach i panem na góralu(a może to był bmx?) ale nie mogę znaleźć linku, może Tomi podeśle w wolnej chwili.
Eee... Dobra, to może konkretnie: na Copenhagen Cycle Chic (a to jest praźródło i wyrocznia "cycle chic", w końcu M.C.-A. sam to wymyślił) nie uświadczysz rowerzystów w kaskach i obcisłych ciuchach rowerowych. Taki dogmatyzm, ale to są znaki rozpoznawcze "cycle chic". Choć co do kasków, uważam że są też takie eleganckie (za niedługo umieszczę na blogu fotografię pana w takowym kasku), to jednak rozciągliwe ciuchy są przeciwieństwem szyku. Ludzie wyglądają w nich dosyć groteskowo. Żeby nie było, sam też takie rzeczy na siebie zakładam, ale na długą wycieczkę za miasto. Pozdrawiam Ekipę WCC
OdpowiedzUsuńSorry, powiedziałem pod innym postem, że nie będę już pisał, ale...
OdpowiedzUsuńLavinka, zmieńcie nazwę i nikt nie będzie się czepiał. Używacie określenie "Cycle Chic", a na tym blogu jest tego tyle co w Samoobronie klasy. Może gdzieś napotka się eleganckich, szykownych, fajnie ubranych, ale przy ogromie tych wszystkich sportowo-dresowych to pozytywny obraz się zatraca.
Nie chcę mi się wierzyć, że w Stolycy brakuje ładnie ubranych rowerzystów, który da się sfotografować.
Jak już pisałem, mnie to rybka jakich rowerzystów fotografujecie, ale nie nazywajcie tego mianem rowerowej elegancji.
... jeżeli to co piszę jest przez Ciebie odbierane wyłącznie jako czepianie się i rzeczywiście nie widzisz róznicy między strojem rowerzystów na blogach Krakowa i Łodzi (jeszcze świetny Wrocław) a Warszawy, to ja się wycofuję z tej dyskusji, jakbyśmy mówiły innymi językami. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńemka
'Podjazd, który jest sprawdzianem formy.'
OdpowiedzUsuńWspaniały podjazd, którym codziennie dzień rozpoczynam ;)